Jak wiemy rynek ropy naftowej ma realny wpływ na nasze życie. Nie tylko jeśli chodzi o ceny paliw na stacjach, ale również o szeroko rozumiane prosperity. W sektorach paliwowych i około paliwowych pracują tysiące osób dookoła świata. Budżety takich krajów jak Arabia Saudyjska czy Rosja w większości opierają się o eksport ropy. Sytuacja z którą mamy do czynienia jest bezprecedensowa. Równocześnie pojawił się szok popytowy oraz podażowy, co doprowadziło do gigantycznych spadków cen na giełdach dookoła świata, stawiając budżety Państw oraz firm wydobywczych pod znakiem zapytania.
Destrukcja popytu
Ceny ropy naftowej dookoła świata spadły do poziomów widzianych ostatnio na początku XX wieku. Stało się to w wyniku nałożenia się na siebie szoku podażowego i popytowego. Najpierw rozprzestrzenianie się koronawirusa w Azji, a później globalnie. Następnie wprowadzone przez rządy ograniczenia wymusiły tzw. lock-downy zamrażające wiele biznesów.
Przestoje w firmach produkcyjnych, spadek zapotrzebowania na wytwarzanie energii i przede wszystkim wstrzymanie lotów skutkowało gigantycznym spadkiem popytu. To z kolei spowodowało walkę o udział w rynku przez Arabię Saudyjską i Rosję, których budżety oparte są o eksport ropy. Z nieoficjalnych danych można powiedzieć, iż budżet Arabii bilansuje się w okolicach 75$ za baryłkę, natomiast Rosji w okolicach 45-50$ za baryłkę. Eksporterzy stają przed decyzją albo zwiększać produkcję i tym sposobem maksymalizować przychody czy może wspólnie się dogadać z innymi producentami. Agresywna strategia z kolei może ograniczyć produkcję w krajach charakteryzujących się wyższymi kosztami produkcji jak np. USA, poprzez bankructwa części firm wydobywczych.
Pierwsze Spotkanie OPEC+
Na początku marca doszło do spotkania członków stowarzyszenia naftowego OPEC+ w celu wstępnego cięcia produkcji aby zatrzymać dalsze spadki globalnych cen ropy naftowej. Wstępnie zaakceptowano obniżenie produkcji ropy naftowej do końca 2020 roku o kolejne 1,5 mln b/d – w tym kraje kartelu OPEC miały wziąć na siebie dodatkowy ciężar cięć w wysokości 1,0 mln b/d, a pozostałe kraje wspierające grupę OPEC+ w wysokości 0,5 mln b/d. Jednak ostatecznie Rosja, nie zgodziła się na dodatkowe cięcia. W konsekwencji spotkanie zakończyło się fiaskiem. W reakcji na to kontrakty terminowe na ropę BRENT oraz WTI otworzyły się 9 marca z 30% luką w dół. To największy dzienny spadek cen ropy od zakończenia wojny w Iraku w latach 90 ubiegłego wieku.
I zaczęła się wojna o udziały w rynku i maksymalizację przychodów. Po bezowocnym posiedzeniu OPEC+, Saudyjczycy niezwłocznie opublikowali ceny OSP czyli Official Sales Price. Są to ceny ropy gatunku Arab Light sprzedawanej do odbiorców z Azji i Europy. Był one znacznie poniżej cen na rynkach giełdowych i miały na celu przyciągnąć dodatkowy popyt. Saudyjczycy stwierdzili że podnoszą produkcję z 9 mln b/d w marcu na 12,3 mln b/d w kwietniu. Polityka ta ma na celu wypchnięcie z rynku producentów, którzy charakteryzują się wyższymi kosztami produkcji (czyli głównie Amerykańskie łupki).
Reakcja Rosji była wbrew pozorom raczej spokojna. Aleksander Nowak, czyli rosyjski minister energii stwierdził, że dla nich ta sytuacja nie jest zła, a nawet korzystna, ponieważ przede wszystkim wypchnie z rynku producentów shale z USA. Co więcej Rosjanie mogą też zwiększyć swoje wydobycie ropy o dodatkowe 500 tys. b/d do historycznie wysokiego poziomu (Rosja produkowała w lutym br. 11,29 mln b/d ropy naftowej i kondensatu).
Drugie Spotkanie OPEC+
W Wielki Czwartek czyli 9 kwietnia odbyło się drugie spotkanie kartelu OPEC+. Tym razem widząc jak beznadziejna jest sytuacja cenowa w zasadzie wszyscy uczestnicy byli zdania, iż należy wprowadzić globalne obniżenie produkcji. Wszyscy prócz Meksyku, który od lat zabezpiecza wydobycie kupując opcje put zaoferował ciecie tylko o 0,1 mln b/d. Rozmowy trwały do niedzieli i zakończyły się sukcesem. Kraje porozumiały się co do wprowadzenia następujących cięć:
- 9,7 mln b/d od maja do czerwca 2020
- 7,7 mln b/d od lipca do grudnia 2020
- 5,8 mln b/d od stycznia 2021 do kwietnia 2022
Ponadto kraje G20 również zobowiązały się do cięcia dodatkowych 3,7 mln b/d, a USA ogłosiły plany dotyczące zakupów do strategicznych magazynów za pomocą programu SPR czyli Strategic Reserve Petroleum.
Media dookoła świata ogłosiły sukces. Koniec spadków, świat został uratowany! Ale czy aby na pewno?
Zaraz po spotkaniu OPEC+ Arabia Saudyjska ogłosiła ceny OSP na maj. Wyglądają następująco:
Podwyżkę cenową w stosunku do cen z kwietnia widać w kontekście klientów Amerykańskich, ale jeśli chodzi o rejon Europejski czy Daleki Wschód to dyskonto jest większe niż w ubiegłym miesiącu!
Rynek ropy (nie)zbilansowany
Przeanalizujmy teraz przyjęty konsensus przez OPEC i zderzmy go z rzeczywistością. OPEC zetnie 9,7 mln b/d w maju i czerwcu, natomiast kraje G20 dołożą do tego około 3,7 mln b/d. I to tylko do końca czerwca. To wszystko za mało w porównaniu do zaniku popytu w granicach 20-30 mln b/d. Do równowagi na rynku jest nadal daleko. To nie powstrzyma cen przed dalszymi spadkami, a na pewno wbrew temu co piszą niektóre “biznesowe” portale, nie jest sytuacją pro wzrostową.
Od lipca cięcie produkcji przez OPEC+ zmniejszy się do 7,7 mln b/d. Tak zdecydował kartel. I można zastanawiać się dlaczego do lipca? W tej chwili rynek zarówno ropy WTI jak i BRENT wycenia te miesiące ze sporą różnicą do kontraktu majowego. Można powiedzieć że wycenia ten okres jako moment powrotu popytu. Widać to na krzywej kontraktów WTI – olbrzymie contango pomiędzy frontowymi miesiącami.
Jednak aby to założenie okazało się trafne i popyt powrócił, to rynek pracy musiałby powoli wracać do życia w maju. Oczywiście są pierwsze deklaracje poszczególnych krajów o powrocie do pracy już w maju, ale czy są realne? Czy biznes pozbiera się i od tak wróci do normy? Czy ludzie od tak zaczną znowu podróżować jak przed koronawirusem? Osobiście nie wierzę, że świat wróci do pracy w maju. Wątpię też, aby świat wrócił w 100% do pracy w czerwcu.
Oznacza to również, że ludzie – nie tylko korporacje – będą musieli być wspierani przez pieniądz gotówkowy stworzony przez banki centralne. W przeciwnym razie czekają nas bardzo negatywne konsekwencje. Biliony dolarów drukowane przez amerykański FED czy ECB mogą być niewystarczające. To może skończyć się największą globalną dewaluacją walut fiducjarnych w historii.
Magazyny dają rade?
Wracając jednak do rynku ropy. Popyt jest tak słaby, a cena tak niska, że będą producenci na świecie którzy zbankrutują. Jedynym powodem, dla którego Rosja i Arabia Saudyjska zgodziły się na cięcia, jest fakt, że nie mają innego wyjścia, jak zmniejszyć produkcję. Mogą równie dobrze nie robić nic, ale cięcia i tak nastąpią. Nie będą wynikiem paktu czy ugody a normalnych sił rynkowych. Ci najbardziej nierentowni po prostu upadną zmniejszając globalną produkcję. Dlatego medialnie lepiej było narobić szumu i odtrąbić sukces – tak jest, działamy, tniemy produkcję!
Problem polega na tym, że podaż nie może spaść tak szybko jak popyt w obecnej sytuacji. Gdy rynki zdadzą sobie z tego sprawę, ceny mogą spaść do poziomów niższych niż pod koniec marca. Większość analityków uważa, że światowe magazyny ropy wkrótce zostaną napełnione z powodu spadającego popytu. Zakładając obecną strukturę popytu i podaży amerykańskie magazyny mogą być pełne w okolicach sierpnia tego roku.
To z kolei napędza popyt na tzw. magazyny pływające czyli tankowce. Stawki czarteru za dzień na trasie Bliski Wschód – Chiny skoczyły po poziomów 250 000$ dziennie. Tutaj dobrym ruchem może być zakup akcji spółek zajmujących się dzierżawą tankowców. Z reguły są to relatywnie nieduże spółki, a sytuacja na rynku może spowodować że w tym roku ich przychody skoczą gigantycznie w górę. Podobnie jak ich kursy. Zerkając na wykresy na razie nie widać odbicia, ale sytuacja może zmienić się dynamicznie.
Podsumowanie
Spotkanie OPEC+ które doprowadziło do historycznego sukcesu tak naprawdę musiało się wydarzyć. Cięcie produkcji i tak by nastąpiło w sposób rynkowy. Ci producenci których nie byłoby już stać na wydobywanie z ujemną marżą po prostu poszliby (lub pójdą) z torbami. Skala cięć również nie jest na tyle duża aby zablokować dalsze spadki cen. Z punktu widzenia bezpieczeństwa w krajach opierających swój byt na cenach ropy, na pewno jest to sytuacja niekomfortowa. W sektorach paliwowych pracuje setki tysięcy ludzi i firm dookoła świata. Za niskie ceny na rynku ropy mogą spowodować falę innych, gigantycznych problemów, m.in. społecznych. Zatem ogłoszone cięcie na pewno nie zaszkodzi, ale czy wystarczy? Nie wiem. Czy wyceniany przez rynek powrót popytu rzeczywiście nastąpi w okolicach lipca? Nie sądzę… Jeśli nie, to contango na rynku ropy może zostać wypłaszczone, ale nie przez wzrost cen kontraktów frontowych, a raczej spadek kolejnych w serii. Warto obserwować też wspomniane spółki zajmujące się czarterem tankowców, takie jak $INSW czy $FRO.
Więcej na temat sytuacji na rynku ropy od możecie posłuchać w podcaście MacroVoices.