Polska giełda – problemy i perspektywy GPW

Na blogu często skupiam się sektorach czy instrumentach które nie są notowane na polskim rynku. Mogą pojawiać się pytania dlaczego, skoro polska giełda powinna być nam bliższa niż giełdy zagraniczne. Zgadza się, powinna. Niestety GPW boryka się wieloma problemami, które w całości niezbyt specjalnie zachęcają do lokowania kapitału. Pokrótce postaram się przedstawić jakie są największe bolączki oraz czy są na horyzoncie jakieś pozytywne perspektywy.

GPW kontra zagranica

W tym roku polska Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie została zaliczona do grona 25 najbardziej rozwiniętych gospodarek świata. W związku z tym spółki z naszego rynku liczone będą do europejskich i światowych indeksów. Pomijając fakt, że wpływ ten będzie marginalny bo udział polskich walorów będzie stanowił w indeksie Developed Markets około 0,154%, jesteśmy pierwszym rynkiem wschodnioeuropejskim, który dostąpił tego zaszczytu. Ale czy jest się czym chwalić? Na poniższym wykresie przedstawiono procent wzrostu światowych indeksów od ostatniego dołka bessy z 2009 roku. Kolor granatowy to indeks WIG20, czerwony to amerykański SP500, pomarańczowy to niemiecki DAX a żółty – japoński Nikkei. I tak amerykańska giełda od tamtego czasu zanotowała 285% wzrostu, japońska i niemiecka około 200%, natomiast polska… 58%. To co rzuca się w oczy najbardziej to fakt, że przez cały ten okres praktycznie dziesięcioletni, nasz główny indeks poruszał się w trendzie bocznym, podczas gdy pozostałe rynki sukcesywnie rosły. Rosły wraz z dynamicznym rozwojem gospodarek i zyskami spółek które na tych rynkach są notowane. 

Performance WIG20, SP500, DAX oraz Nikkei

Zatem czy polska gospodarka była w tyle za zachodnimi w tym okresie? Zdecydowanie nie. Mało tego, rozwijała się (i rozwija nadal) znacznie szybciej. W tym artykule pisałem, iż korelacja między odczytami PKB a polskim rynkiem wynosi około 55%. Jest to znacznie mniej, niż w przypadku innych krajów rozwiniętych. Taki stan rzeczy wynika z kilku głównych czynników:

  • jakość spółek znajdujących się w indeksie WIG20,
  • brak regularnych napływów kapitału do funduszy inwestycyjnych czy emerytalnych,
  • częste afery (GetBack, Amber Gold czy ostatnio nawet KNF)
  • brak świadomości finansowej społeczeństwa,
  • nieznajomość realiów giełdy
  • brak inicjatyw skierowanych dla inwestorów indywidualnych.

Jakość spółek w indeksie WIG20

Indeks WIG20 składa się z 20 największych pod kątem kapitalizacji spółek na warszawskim parkiecie. Dokonywane są w nim okresowe zmiany. Obecny skład indeksu prezentuje tabela poniżej:

Skład indeksu WIG20 na dzień 14 grudnia 2018

Mamy tutaj 5 instytucji bankowych, 2 spółki odzieżowe, trochę technologii… Niby nie najgorzej, ale warto zwrócić uwagę, że 12 spółek na 20 posiada znaczny udział skarbu państwa w akcjonariacie. Problem w tym przypadku jest taki, że w tego typu spółkach często decyzje polityczne są ważniejsze niż decyzje ekonomiczne. Menadżerom częściej zależy na zachowaniu posady, żyjąc w zgodzie z decydentami politycznymi, niż na kreowaniu wartości firmy (i jej przyszłych zysków). I to jest podstawowy problem. W USA często kierownictwo firmy zarabia mało lub przysłowiowego dolara – w kontekście gotówkowego miesięcznego wynagrodzenia. Największą i najbardziej lukratywną częścią uposażenia są akcje lub opcje na akcje firmy którą zarządzają. Im więcej będzie warta firma, czyli im większe zyski wygeneruje, tym więcej będą warte ich akcje, zatem ich główny interes jest zbieżny z interesami akcjonariuszy.

Napływy (odpływy) kapitału

Oprócz odpowiedniej jakości firm na giełdzie ważne jest, też aby ktoś je regularnie kupował. Takimi podmiotami oprócz inwestorów indywidualnych czy zagranicznych są Fundusze Inwestycyjne. Ich zadaniem jest alokowanie kapitał zgodnie z charakterystyką danego funduszu. Akcyjne w akcje, obligacyjne w obligacje, itp. Zatem im większy napływy do funduszy, tym większych zakupów dokonują. Poniżej na wykresie zieloną linią zaprezentowano saldo napływów netto od stycznia 2018 roku. Jak widać panuje raczej tendencja odpływów z funduszy niż napływów netto. Zatem TFI zamiast dokupować m.in. akcji na rynku bardziej je sprzedają, aby zwiększyć ilość gotówki którą muszą zwrócić klientom dokonującym umorzeń jednostek uczestnictwa TFI. To z kolei przekłada się na “dołowanie” mniej płynnych spółek. Ponadto reforma OFE sprzed kilku lat, która spowodowała przesunięcie środków z funduszy obligacyjnych do ZUS, pozostaje nie rozwiązana w kontekście funduszy akcyjnych. Kierunek wobec OFE jest raczej jasny – całkowita likwidacja. Co się stanie z akcjami znajdującymi się w posiadaniu tychże funduszy? Najprawdopodobniej trafią na rynek, co spowoduje zapewne kolejną ostrą wyprzedaż.

Napływy do TFI w 2018 roku

Pojawiają się tutaj jeszcze dwa kluczowe pytania:

  • Dlaczego kapitał odpływa z TFI?
  • Gdzie w takim razie ten kapitał płynie?

Przyczyny odpływu kapitału z TFI

Jednym z powodów jest omawiana wcześniej słabość polskich spółek, duże upolitycznienie tych największych ale przede wszystkim społeczna niechęć do giełdy. Obecne afery na pewno nie służą poprawie wizerunku, tylko go pogarszają. Ta związana z GetBackiem ciągnie się już od kwietnia i to ona jest głównym prowodyrem odpływów z TFI, gdyż wiele z funduszy posiadało obligacje korporacyjne tej spółki w portfelach. Posiadacze jednostek uczestnictwa TFI się po prostu wystraszyli. Inną sprawą jest fakt, że po szaleńczej hossie w 2007 roku na spółkach z indeksów mWIG i sWIG, wiele osób straciło majątek, inwestując bez opamiętania po 100% swoich oszczędności. Pech chciał, że rok 2007 był szczytem hossy.

I tutaj pojawia się kolejny aspekt czyli brak świadomości finansowej społeczeństwa czy brak wykształconej przedsiębiorczej mentalności. W USA przedsiębiorczość zaszczepia się dzieciom już od najmłodszych lat. Ciężko winić też społeczeństwo samo w sobie, skoro nikt po drodze ich nie ostrzegł czy nie uświadomił przed podejmowaniem zbyt dużego ryzyka. Nie uczą przecież tego w szkole (a powinni), a w interesie niektórych brokerów (oczywiście nie wszystkich) jest generowanie obrotu. Często jak rozmawiam z osobami kompletnie nie związanymi z rynkami i pytam z czym kojarzy się im giełda, pada jedno słowo – hazard. To pokazuje jak nieświadomym finansowo społeczeństwem jesteśmy. Ponadto nie istnieje żaden program edukacyjny i póki co nie ma takich planów aby jakikolwiek powstał. Jedyna biznesowa telewizja w Polsce została zamknięta, gdyż nie była w stanie na siebie zarobić. Zbyt niska oglądalność zabiła projekt. Z kolei podstaw przedsiębiorczości w szkołach uczą nauczyciele, którzy pracują na etacie i w życiu z żadną przedsiębiorczością styku nie mieli. Mam nadzieję, że chociaż czytając mojego bloga w drobnym promilu sytuacja ulegnie zmianie 🙂 

To gdzie się podziewa ten kapitał?

Kapitał jest jak woda, zawsze szuka optymalnego zaalokowania. Wraz z rozwojem gospodarczym naszego kraju, poprawił się dobrostan wśród wielu polaków. Podniesiony standard życia widać choćby po samochodach, wychodząc na ulicę. Nie wszystko jednak wydajemy, więc gdzie ulokować wypracowane nadwyżki? Obecne poziomy stóp procentowych nie zachęcały do deponowania środków na lokatach. Giełda nie rośnie, jest dość ryzykowna i wrażliwa z punktu widzenia emocjonalnego. Pozostają jeszcze nieruchomości. Indeks cen transakcyjnych publikowany przez Home Broker, znajduje się na poziomie ostatnim razem widzianym podczas ubiegłego szczytu hossy w 2007 roku. 

Ponadto niskie stopy procentowe, które nie pomagają w zarabianiu na lokatach, pomagają w zaciąganiu kredytów przez tych którzy nadwyżek nie posiadają. WIBOR 3M na poziomie 1,75% jest najniższym poziomie w historii co pozwala na zaciąganie relatywnie taniego kredytu. I w to mi graj jeśli chodzi o deweloperów, którzy sprzedają rekordowe ilości mieszkań. Rynek jest rozgrzany do tego stopnia, że niektórzy z nich zaczęli reklamować “wspaniały” biznes jakim jest wynajem krótkoterminowy z gwarancją zysków – nawet 8%. Oczywiście jest to wspaniały interes, ale dla dewelopera – dla klienta niekoniecznie może taki być. Do tego cała masa filmów na youtube, jak to wspaniale, szybko i bez wysiłku zarobili krocie na obrocie mieszkaniami czy wynajmie krótkoterminowym. Każdy trend i każda hossa ma swój koniec. Zazwyczaj wtedy, kiedy wszyscy wierzą, że tego końca nie będzie. Wydaje się, że zmierzamy coraz bliżej do tego punktu. Na ten temat postaram się przygotować osobny artykuł. Tak czy siak, inwestycja w nieruchomości ma pewną przewagę nad rynkami finansowymi – emocjonalną. Nikt nie sprawdza cen mieszkania czy działki kilka razy dziennie logując się do rachunku maklerskiego. W związku z tym inwestowanie w nieruchomości zapewnia pozorny spokój ducha gdzie inwestorzy nie są narażeni na codzienne emocjonalne rollercoastery. 

Perspektywy 

Trudno wobec tego o pozytywne postrzeganie naszego rynku. Indeks INI czyli nastrojów inwestorów publikowany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych jest na najniższym poziomie od lat. Giełda nie wychodzi do inwestorów indywidualnych z żadnymi nowymi rozwiązaniami, które mogłyby zwiększyć aktywność na rynku. Obroty z miesiąca na miesiąc spadają, tak jak odsetek drobnych indywidualnych inwestorów.

Ale jest światełko w tunelu. Od 1 stycznia 2019 roku w życie wchodzi ustawa o PPK, czyli Pracowniczych Planach Kapitałowych. Można porównać je trochę do OFE, z tą różnicą że tutaj opłaty za zarządzanie mają być na bardzo niskim poziomie. Zatem powinien pojawić się na rynku stały kupujący, bo PPK mają być przede wszystkim obowiązkowe w firmach zatrudniających powyżej 50 osób. To może solidnie wpłynąć na nasz rynek i spowodować wzmożony obrót i w konsekwencji upragnione wzrosty.

źródło: Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych

Pytanie jak rządzący podejdą dalej do tematu giełdy. Niedawno PKN Orlen zaproponował ciekawy program lojalnościowy dla akcjonariuszy. Jeśli posiadasz akcje spółki, możesz liczyć na rabaty na stacjach paliw. Ciekawa inicjatywna, ale to trochę za mało. Giełda jest niezbędna do zrównoważonego rozwoju gospodarczego, jako miejsce wymiany kapitału. Miejmy nadzieje, że decydenci o tym pamiętają lub szybko sobie o tym przypomną. 

Podsumowanie

Polska giełda ma w sobie olbrzymi potencjał. Jednak mnogość omówionych czynników spowodowała, że w chwili obecnej jest dość zmarginalizowana. Pojawia się jednak światełko w tunelu i pozostaje mieć nadzieje, że sytuacja za jakiś czas ulegnie zmianie. Czy warto już teraz zainteresować się krajowymi spółkami? Myślę, że warto się nimi zainteresować ale jeszcze nie inwestować. Otoczenie globalne w nadchodzącym roku może nie sprzyjać wzrostom na GPW. Kończący się 10-letni cykl koniunkturalny a wraz z nim hossa, może lada chwila przerodzić się w bessę. Ale uważam, że warto mieć listę spółek zdrowych fundamentalnie i być gotowym na pierwsze oznaki odbicia. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.