Ostatnie tygodnie upływają pod znakiem mniejszej aktywności blogowej. Wynika to niestety z braku czasu, ale mam nadzieję że lada moment się to zmieni. Jednak niezmiennie czy czas jest czy go nie ma rynki działają i starają się wyceniać przyszłość. I tak perspektywy makro w USA kolejny miesiąc z rzędu niżej, a Europa solidarnie uklepuje dno. Niepokoi eskalacja napięć pomiędzy Chinami a Ameryką, ale nadziei na dalsze wzrosty dostarcza FED.
Stany Zjednoczone
Majowy PMI zarejestrował poziom 52,1 pkt, co stanowi spadek o 0,7 punktu procentowego w porównaniu z kwietniowym odczytem 52,8 pkt. W stosunku do ubiegłego odczytu wzrosły nieznacznie nowe zamówienia oraz zatrudnienie. Z kolei dostawy jak i zapasy spadły, co głównie wpłynęło na cały kompozyt. W raporcie znalazł się również cytat, iż „Respondenci wyrazili zaniepokojenie z powodu eskalacji handlu USA-Chiny, ale ogólne nastroje pozostały w przeważającej mierze pozytywne”
Z kolei NMI zarejestrował poziom 56,9 pkt, czyli o 1,4 punktu procentowego więcej niż kwietniowy odczycie 55,5 pkt. Oznacza to dalszy wzrost w sektorze nieprodukcyjnym, w nieco szybszym tempie niż ostatnio. Usługi trzymają się zatem relatywnie dobrze.
Perspektywy makro zatem nadal wyglądają relatywnie nieźle, jednak zaostrzenie relacji handlowych i ograniczenie wolnego handlu z Chinami może naprawdę namieszać. W chwili obecnej amerykańscy decydenci stoją w rozkroku. Z jednej strony chcą bronić dominującej pozycji USA w kontekście światowego handlu, z drugiej natomiast nie chcą doprowadzić do pogorszenia koniunktury. Niestety mało prawdopodobne aby byli w stanie osiągnąć oba te cele jednocześnie. Na straży koniunktury stoi FED, który potwierdził że to koniec serii podwyżek stóp procentowych i jest gotowy do ich ewentualnego obniżenia. Rynek wycenia obniżkę stóp jako niemal pewną do września tego roku, na co indeks SP500 zareagował natychmiastowo odbiciem, łapiąc niejako giełdowe niedźwiedzie w pułapkę.
Krzywa dochodowości i jej potencjalne wypłaszczenie w ostatnich miesiącach wytraciło impet, jednak nadal zmierza w kierunku odwrócenia. W chili obecnej spread 10Y-2Y wynosi około 20 punktów bazowych. Co ciekawe obecna krzywa wygląda niemal identycznie pod kątem kształtu jak w lipcu 2007 roku, czyli raptem kilka miesięcy przed gigantyczną falą spadkową na amerykańskich (i nie tylko) rynkach. Czy tak będzie również tym razem? Ciężko powiedzieć, natomiast są ku temu racjonalne powody.
Chiny
Chińczycy wrócili w okolice magicznego poziomu 50 pkt i nadal w jego okolicy się utrzymują. Tutaj oczywiście aktualny nadal jest temat wojny handlowej, ale pojawia się jeszcze jeden. Olbrzymie zadłużenie całej chińskiej gospodarki.
Z końcem ubiegłego roku tamtejsi włodarze oznajmili, że koniec z nadmiernym lewarowaniem gospodarki. Jednak rzeczywistość okazuje się nieco inna. Aby przełamać negatywne scenariusz w gospodarkę wpompowano ponad 4 bln juanów, co jest dotychczasowym rekordem. Oznacza to mniej więcej tyle, że mamy do czynienia z kolosem na glinianych nogach i bez dodatkowej akcji kredytowej ciężko implikować dalszy rozwój gospodarczy. Gospodarka będzie potrzebować coraz większych zastrzyków, co w końcu może doprowadzić do bardzo negatywnych skutków. Dlaczego jeszcze to się nie stało? Z kilku powodów, m.in.:
- całkowita niemal kontrola sektora bankowego,
- ograniczaniu wywozu pieniędzy za granicę przy sporych napływach środków,
- niepisanym gwarancjom władz o ratowaniu firm w finansowych kłopotach, czyli rolowaniu długów, a także ukrywaniu faktycznej skali zjawiska niespłacanych kredytów.
Eurostrefa
Indeks PMI przemysłowy dla strefy euro po nieznacznym odbiciu, utrzymuje się w okolicach 53 punktów któryś miesiąc z kolei. Generalnie problemy nadmiernego zadłużenia włoskich banków, wyjścia UK z UE są nadal aktualne i zdecydowanie tematy te powrócą jesienią. I na pewno nie jest to prognostyk optymistyczny.
Niemiecki indeks PMI dla przemysłu również uklepuje dno. Trzeci miesiąc z rzędu znalazł się na poziomie 44 pkt i narazie nic nie wskazuje aby perspektywy makro miały się jakoś znacząco poprawić.
Polska
Polska idąc w ślad za naszym zachodnim sąsiadem uklepuje dołek w okolicach 49 pkt. Oznacza to kolejny miesiąc z rzędu spadek perspektyw makro, jednak na stałym poziomie. Będąc obiektywnym wydaje się, że ciężko liczyć na poprawę bez poprawy u naszego zachodniego sąsiada.
Inflacja zaliczając dołek na początku roku wyraźnie nie daje za wygraną i rośnie w tempie już ponad 2% r/r. O poziom stóp procentowych do wyborów powinniśmy być spokojnie, pytanie co będzie później. Dalszy znaczny wzrost inflacji może spowodować chęć podwyżek stóp, przykładowo na początku przyszłego roku. Co może wywołać dlaszy dynamiczny wzrost inflacji? Przerzucenie cen energii na konsumentów w postaci podwyżek towarów i usług. Pytanie też jak będą wyglądać rynki zachodnie. Jeśli tam zobaczymy znaczne spadki, raczej podwyżek nie będzie, bo zapewne inflacja wyhamuje w reakcji na globalne spowolnienie.
Podsumowanie
Perspektywy makro w kontekście globalnym wyglądają nadal średnio. Amerykanie nadal wiodą gospodarczy prym i póki co wygląda na to, iż w handlowym konflikcie prowadzą. Jednak próba zablokowania ekspansji Huawei’a czy nakładanie kolejnych paczek taryf wskazują, że posuwają się coraz dalej jeśli chodzi i stosowane środki. Dokładając do tego stagnację gospodarczą w Europie i wewnętrzne problemy daje nam to ogólny obraz który raczej jest pesymistyczny. Ponadto amerykański indeks SP500 znajduje się w okolicach szczytów, a najdłuższy cykl koniunkturalny w USA powoli dobiega końca. Zatem należy pozostać niezwykle ostrożnym jeśli chodzi o kupowanie akcji, im bardziej “market-neutral” jest nasz portfel tym lepiej. Kandydatów do pozycji długich szukałbym w sektorach defensywnych takich jak utlities, healthcare, consumer staples, itp. Kandydatów do krótkich pozycji natomiast w procyklicznych takich jak industrials, materials, financial, consumer discretionary, itp.